Pastele lubią do nas wracać i robią to dość często. W tym sezonie znów są na topie i… kuszą. Oj kuszą. Pastele rozkochały w sobie nie tylko zwykłych śmiertelników, ale także największych projektantów i dekoratorów wnętrz. Nic w tym dziwnego. Wnętrza urządzone w rozbielonych barwach są niesamowicie ciepłe, przytulne, a do tego piekielnie stylowe. Wielki błękit,  to jeden z najbardziej interesujących i najpiękniejszych odcieni pastelowych. Kuchnia ubrana w błękitną szatę powinna przypaść Wam do gustu. Mi przypadła.

Błękit i co jeszcze?

Sam błękit wyglądały nudno, dlatego zawsze warto łączyć go z innymi kolorami. Perfekcyjnym towarzystwem dla błękitu jest biel – uniwersalna, łagodna, niezbyt nachalna. Grając w słodkie kolory, możemy postawić na pastelowy róż lub delikatną żółć. Ale uwaga! Inne kolory nie powinny występować w nadmiarze tak, aby nie przytłoczyć gwiazdy numer jeden. Najlepiej inny kolor przemycić w dodatkach, np. w postaci kolorowych zasłonek lub rolet, ściereczek lub podkładek na stół. Niepozorne dodatki idealnie przełamią chłód błękitu. Wniosą do wnętrza również słodycz nawiązującą do lat 50-tych.

Jeśli nie total blue, to co?

Rozumiem, że nie każdemu może podobać się błękit w wydaniu „total”. Aby jednak pozostać w zgodzie z trendami, postawcie na błękit w postaci delikatnych dodatków: stołu, lodówki, lampy lub tylko jednej ściany pomalowanej w tym odcieniu. Nawet nie wiecie, jaki efekt może zrobić jedna niebieska lodówka!

Błękit i… drewno

Pastelowy błękit w kuchni dobrze komponuje się także z drewnianymi akcentami (podłogą, meblami, dodatkami). Niebanalną i miłą dla oka aranżacją będzie połączenie błękitnych frontów szafek z drewnianą okładziną przestrzeni nad blatem. Takie zestawienie przywoła na myśl motywy marynistyczne, które pozwolą zapomnieć o rzeczywistości i przenieść się na słoneczne plaże.