Wyciskarka do cytryn Starcka (źródło: pinterest.com)
Wyciskarka do cytryn Starcka (źródło: pinterest.com)

Na punkcie kałamarnicy, pająka lub jak kto woli przybysza z kosmosu oszalał cały świat. Kto by przypuszczał, że to designerskie cacko stanie się prawdziwym przedmiotem pożądania, a jednak! Uwierzycie, że ma już 30 lat?

Wyciskarka do cytryn autorstwa francuskiego projektanta Starcka, bo to o niej mowa traktowana jest jak prawdziwe dzieło sztuki… i w sumie dziełem sztuki można śmiało ją nazwać. Ponoć pomysł na nią zrodził się w restauracji, gdzie pan Starck spędzał czas nad talerzem owoców morza. To właśnie wtedy na poplamionej serwetce naszkicował projekt przedmiotu, który dziś jest prawdziwą ikoną stylu. Wyciskarka ta idealnie łączy dwie rzeczy – funkcjonalność i piękno w najczystszej postaci, które nie tylko wpływają na otoczenie, ale i ludzkie uczucia. Francuski projektant tworząc swoje najsłynniejsze dzieło zerwał z klasyczną formą, zachowując jednocześnie niezwykłą funkcjonalność produktu. I w tym głównie tkwi ogromny jego sukces.

Pinterest.com
Pinterest.com

Mnie osobiście cudo Starcka podoba się bardzo, choć wiem, że wśród niektórych wzbudza dość spore kontrowersje. Fakt jest taki, że wyciskarka Starcka może się podobać, albo i nie. Można ją kochać lub nienawidzić. Jednego jednak nie można jej odmówić… Przedmiot ten w całej swojej prostocie i minimalizmie jest doskonałym uzupełnieniem aranżacji w stylu nowoczesnym. Chyba żaden inny gadżet nie zwraca na siebie tak dużej uwagi, co wyciskarka do cytryn autorstwa francuskiego projektanta.

Jeśli lubicie nowoczesne, oszczędne i minimalistyczne rozwiązania, wyciskarka Starcka z pewnością przypadnie wam do gustu. W mojej kuchni stoi już od 5 lat i wciąż wygląda oszałamiająco. Nie ma osoby, która nie zwróciłaby na nią uwagi.

Warto w tym miejscu jeszcze dodać, że taki designerski gadżet będzie doskonałym i oryginalnym prezentem ślubnym. Gwarantuję wam, że para młoda obdarowana takim designerskim przedmiotem będzie zachwycona. Ba! będzie nawet w niebo wzięta. Coś o tym wiem…